Scherza

„Jak ma wyglądać powaga, skoro żart jest przybrany w tak ciemne szaty?” – pytał Robert Schumann w swojej recenzji Scherza h-moll op. 20 Chopina. Zaskoczenie autora Karnawału można zrozumieć, gdyż nazwa „scherzo” oznacza w języku włoskim dosłownie „żart”, a tymczasem w twórczości Chopina scherza prawie nigdy nie są żartobliwe i lekkie. Wręcz przeciwnie: cztery jednoczęściowe, szeroko rozbudowane dzieła, którym Chopin nadał tytuł scherza, odznaczają się dramatyzmem i kształtem, jakich ten gatunek przed Chopinem nie miał. Są to (w kolejności powstania):

Scherzo h-moll op. 20, wydane w 1835 r. (data skomponowania trudna do precyzyjnego ustalenia)
Scherzo b-moll op. 31, ukończone 1837 i wydane w tym samym roku
Scherzo cis-moll op. 39, skomponowane 1839, wydane w następnym roku
Scherzo E-dur op. 54, tworzone w latach 1842–1843, wydane w 1843 r.
Scherzo, początkowo jako gatunek wokalno-instrumentalny o pogodnym charakterze, pojawiło się na progu baroku (np. Scherzi musicali Monteverdiego, 1607). Chopin jednak nawiązał do znacznie późniejszego, klasycznego scherza instrumentalnego o budowie trzyczęściowej typu A B(trio) A, utrzymanego w żywym tempie i metrum trójdzielnym, będącego zwykle częścią większego utworu (sonata, symfonia). Zgodnie z nazwą większość scherz przed Chopinem odznaczała się pogodnym charakterem i lekkością, jedynie u Beethovena scherzo osiągało niekiedy wyraz odmienny: pełen niepokoju i nieujarzmionej energii, prawie demoniczny.

Chopin zwrócił się ku tej drugiej odmianie scherza, ale nadał jej kształt nowy i niepowtarzalny. Usamodzielnił ten gatunek, znacznie go rozbudował i naznaczył nową, romantyczną ekspresją – zaskakującą, w najwyższym stopniu dramatyczną, sięgającą wrażenia niesamowitości, wymiarów tragizmu, dreszczu przerażenia. „To winien być dom umarłych” – miał powiedzieć Chopin o motywie początkowym Scherza b-moll.

Komentatorzy podkreślają nie tylko urzekające piękno momentów lirycznych w scherzach Chopina, ale przede wszystkim intensywność i głębię wyrażanych emocji, niekiedy bardzo gwałtownych, a także krańcowo zmiennych. Zasada operowania nagłym kontrastem, maksymalna sugestywność muzycznych gestów (zwłaszcza na początku utworu), kulminacja przebiegu w niemal ekspresjonistycznych kodach wydają się najbardziej charakterystycznym rysem scherza u Chopina.

Również struktura tych dzieł przynosi momenty nowatorskie. W architektonice w planie ogólnym przeważa forma trzyczęściowa repryzowa, traktowana jednak przez kompozytora indywidualnie, z odniesieniami do dualizmu formy sonatowej czy elementów ronda. Dramatyczne Scherzo h-moll, ze swoim przejmującym akordem na początku i poszarpaną fakturą, niezwykły kontrast wnosi lirycznym cytatem z polskiej kolędy-kołysanki „Lulajże Jezuniu” w części środkowej (rzadki przykład cytatu muzycznego u Chopina). Grupę scherz dramatycznych uzupełniają: porównywane przez Schumanna do poezji Byrona i bardzo popularne Scherzo b-moll, rozgrywające się pomiędzy gwałtownością części skrajnych a „zachwycającą oazą” (Huneker) w triu, a także Scherzo cis-moll. Tonem pogodniejszym odznacza się jedynie ostatnie Scherzo E-dur.

W twórczości Chopina scherza pojawiają się także, w bardziej tradycyjnej roli, w większości sonat oraz w Triu g-moll op. 8, zawsze jako druga część cyklu. W utworach tych jednak pełnią inną rolę niż w scherzach samodzielnych, stając się ogniwem większej formy.

Artur Bielecki

 

Scherzo b-moll op. 31

Druga eksplozja romantyzmu nastąpiła u progu roku 1836. Tym razem jednak fala romantyzmu nie pojawiła się by zniknąć, ustąpić z powrotem miejsca stylowi brillant, jak było to parę lat wcześniej. Tym razem pożegnanie z wirtuozerią dla wirtuozerii, z epigonizmem stylu brillant stanie się ostateczne. Styl nowy, własny, który nazwać można specyficznym chopinowskim romantyzmem dynamicznym, nie tylko się objawi, ale i utrwali. Objawił się od razu, na sposób Janusowy, o dwu twarzach: poprzez głęboki liryzm Nokturnów op. 27 i poprzez esencjonalny dramatyzm Scherza b-moll.

Gest otwarcia nowego scherza można by określić mianem beethovenowskiego, mając jednak w uszach akordy wstępne pierwszego Scherza h-moll, rzec można, że jest to już także gest chopinowski. Drugie Scherzo, rozpoczęte w b-moll, posiada, tak jak i pierwsze, strukturę repryzową. Można je także uznać za utwór o kształcie scherza z triem. Ale i w tym wypadku struktura wyjściowa tworzy ramy jedynie ogólne, wypełnione muzyką, która toczy się według praw swoistej dramaturgii, a nie formy. Toczy się z taką siłą, z takim ładunkiem emocjonalnym, jakby miała wypaść z ram, wypaść z toru, po którym się toczy. I w gruncie rzeczy tak się dzieje. Dynamizm utworu nie pozwolił Chopinowi na zamknięcie scherza w jego własnej, wyjściowej tonacji. Finał utworu dzieje się nie w b-moll, lecz w paralelnym Des-dur.

Właśnie w tonacji Des-dur przebiega pierwsze z dwu dopełnień tematu inicjalnego scherza. Pojawia się jak błysk – i znika [t. 49–57 (58)]. Drugie dopełnienie wstępnego tematu, wędrujące po tonacjach, przynosi muzykę toczącą się z szerokim rozmachem i rosnącą z każdym taktem w potęgę i siłę [t. 65–79]. I w tym scherzu trio przenosi nas w przestrzeń jakby nie z tego świata. Nie tylko w nową sferę tonalną (F-dur) [t. 265–276]. Arkadia, w którą przenosi nas trio, jawi się kolejno poprzez trzy charaktery. Pierwszy ledwie zaznacza swą obecność – to parę zaledwie taktów bukolicznej siciliany [t. 277–284]. Drugie wcielenie arkadii ma charakter walca. Rozśpiewanego i rozchwianego zarazem. Chopin kazał go śpiewać równocześnie czterem odmiennym głosom [t. (309) 310–317 (320)]. Trzecie wcielenie beztroskiej arkadii porywa i wciąga również w wir walca o charakterze ritornelu [t. 334–344].

I następuje zaskoczenie. Idylliczny klimat, w który nas trio przeniosło – pryska. Chopin jeden ze swych arkadyjskich tematów przeobraża w temat zrazu niespokojny (agitato), później aż groźny, ogarnięty czy opętany wściekłą pasją wyrażoną fortissimo i con fuoco [t. 544–555]. Trzeba długiej chwili, by emocje wygasły. Potem wraca muzyka właściwego scherza do powrotu sprowokowana. Urasta do kulminacji i przechodzi w kodę, kończącą tę prezentację potęgi, siły i mocy.

Drugie z Chopiowskich scherz uznano za arcydzieło. Można nawet powiedzieć, że zdetronizowało pierwsze ze scherz nieustannie obecne na estradzie. Krytycy i monografiści licytują się słowami zachwytu. Schumann usłyszał w utworze rysy byroniczne. Niecksowi trio Scherza przywołało na myśl pełne tęsknoty i przeczucia zamyślenie Giocondy (Leonarda da Vinci). Ferdynand Hoesick usłyszał „w tym ognistym poemacie akcenty demoniczne”. Zdzisław Jachimecki zadziwił się nad „długą wstęgą melodii wyśpiewaną na jednym oddechu”. Artur Hedley głęboko zamyślił się nad ekstatycznym liryzmem utworu i na koniec się zmartwił: „Nadmierne wykonywanie może zaćmiło blask tego dzieła, lecz nie powinno zasłaniać przed nami walorów”. Zamyślił się nad muzyką, jak to określił „wstrząsającą i porywającą”.

Autor: Mieczysław Tomaszewski
Cykl audycji „Fryderyka Chopina Dzieła Wszystkie”
Polskie Radio, Program II